2 lata później
-Proszę nam opowiedzieć coś o sobie - uśmiechnęła się kobieta.
-Eeee... mam na imię Lilly i mam 13 lat. Lubię słuchać muzyki,rysować...
-Dobrze. Dlaczego chcesz uczęszczać do tej szkoły - tym razem zapytał łysy facet, pewnie dyrektor.
- Więc... jja zawsze chciałam uczyć się w szkole, która jest znana...
- Ale, przecież jest takich dużo więcej, niedaleko twojego domu - zerknął na mnie pytającym wzrokiem.
-Taaak. Aleee.. Myślę że ta jest najlepsza...
- I również prywatna. Zapytam wprost - stać cię na chodzenie tutaj?
Przeleciałam wzrokiem po całym pomieszczeniu. Dzięki kremowo-białym ścianom,wydawało się ono spokojne. W przeciwieństwie do innych szkół, ta była duża, nikt nie zwracałby na mnie większej uwagi. No i jest jeszcze jeden, wielki plus. Była położona bardzo daleko od domu.Nie musiałabym spotykać często moich rodziców.
-Myślę... że moi r..rodzice zapłacą.
-Hmmm.Dobrze. Skontaktujemy się z tobą. - Wstał i wyszedł, a za nim kilka innych osób, które podczas rozmowy tylko przyglądały się i notowały coś w zeszytach.
Kilka godzin później
Delikatnie wsadziłam klucz w zamek i pchnęłam drzwi, modląc się, aby nie było nikogo w domu. Oczywiście, moje szczęście na tym świecie skończyło się wraz z narodzinami.
Od razu usłyszałam wrzaski rodziców.
- Ty tylko leżysz! Przychodzisz z pracy i śpisz do końca dnia! A ja co?! Mam prać, sprzątać, gotować?! A ty będziesz się opierdalać? Myślisz że co?! Ja jestem jakąś twoją specjalną sprzątaczką?! - krzyczała matka.
Nieee.. specjalną sprzątaczką jestem tu ja! Jakie pranie, jakie gotowanie! Przecież tym wszystkim ja się zajmuję! Oczywiście nie mogę tego powiedzieć na głos, bo mojakochana mamusia i tatuś by mnie zakatowali na śmierć.
Ale teraz to nie ważne. Muszę się bezpiecznie dostać do swojego pokoju. Oby tylko mi się udało...
Dobra. Jest tak. Oni kłócą się w sypialni, która leży obok schodów, prowadzących do mojego pokoju. Muszę i tak przejść koło nich. Niestety.
Ruszyłam z miejsca. Delikatnie kładłam stopy na podłodze, nie chcąc narobić większego hałasu. To mogłoby się źle dla mnie skończyć.
Podniosłam delikatnie nogę. Moje serce szalało i mocno biło. Myślałam, że wszyscy w promieniu kilku kilometrów mogą je usłyszeć.
Przygryzłam mocno dolną wargę, jednak od razu się opamiętałam. Obiecywałam sobie, że już nie będę tego więcej robić. Wystarczająco już była czerwona, bolała za każdym razem, gdy brałam coś bo buzi. Czasem, wydawało mi się, że każdy kto mnie widzi i patrzy się na moją buzię, zatrzymuje wzrok na ustach.
Ale co tu dużo mówić, są okropne. Próbowałam wielu preparatów,specjalnych pomadek, błyszczyków. Ale wszystko na nic. Musiałabym najpierw przestać je przygryzać, co graniczy z cudem.
- Uhh... - O cholera! Wpadłam na coś! Kto tu postawił tą szklankę?! A byłam już tak blisko schodów. Musiałam się zamyślić, bo by nie było...
- Lillytha? Wreszcie wróciłaś! - głos mojego ojca zabrzmiał tak głośno, że aż ciarki przeszły mnie po całym ciele.
Taak. Moi rodzice zwracają się do mnie takim imieniem. Nie.. chyba nawet takiego imienia nie ma. Zastanawiam się, dlaczego nie nazwali mnie inaczej.
- Takkk. Ja... przed sekundką weszłam do domu. - Uhh.. proszę, niech nie będzie zły... Marzenie ściętej głowy.
- Dlaczego jest nieposprzątane?! Zawsze zanim wyjdziesz ma lśnić w całym domu.
- Tak wiem.. jaa.. przepraszam... już idę. - Daj mi wyjść, daj mi wyjść!
- Nie tak szybko. Może mi powiesz, gdzie znowu byłaś?!! - no i się zaczęło.. ehh
- Podszedł do mnie i spuścił wzrok niżej, górując nade mną. Po raz kolejny moje ciało przeszedł dreszcz strachu.
- W szkole. - Im krótsza odpowiedź, tym więcej szansy, że poprawna.
-Nie kłam mi tutaj! Jest już południe, lekcje kończą się dużo wcześniej! - Jak przedtem był wkurzony, to teraz przeszedł samego siebie. Norma.
Bałam się. Teraz naprawdę się bałam. I nie chodziło o jakiś szlaban. Myśli i wspomnienia zaczęły atakować moją głowę.
- Trzask – dźwięk rozpadającego się szkła słychać było w całym domu. A ja? Uciekałam.
- Chodź tutaj smarkulo! - wrzasnął mój ojciec, idąc do salonu.
- I tak cię znajdę. Nie uciekniesz mi. - śmiał się. Tak. Śmiał się. Ze mnie. Z mojego nieszczęścia.
Tą noc pamiętam najbardziej. Po niej nie chodziłam do szkoły przez dwa tygodnie, wylądowałam w szpitalu. Karetkę wezwał sąsiad, ale mama powiedziała, że spadłam ze schodów. Lekarze uwierzyli.
A dzisiaj miało stać się to samo.
Zamknęłam oczy. Znałam przebieg wydarzeń. Najpierw mnie poniży. Słownie. Zostawi ślad na mojej psychice. Później nadejdzie cios. Ból będzie nie do wytrzymania. Niestety to nie będzie koniec...
*Dryń*
*Dryń*
Dzwonek.Dzięki Bogu za dzwonek. Uratował mnie.
Ojciec popatrzył na mnie z chęcią mordu w oczach, wychodząc z pokoju.Wiedziałam, że do tego wrócimy.
Zerknęłam na mamę. Ona siedziała sobie na łóżku, czytając gazetę i popijając biszkopty herbatą. Nic z sytuacji, która odbyła się przed chwilą, jej nie obchodziło. No ale po co? Przecież są ważniejsze rzeczy do roboty.
- Eeeech– odetchnęłam i wyszłam z pokoju, kierując się na pierwsze piętro. Na końcu korytarza, po prawej stronie, stoją drzwi,prowadzące do mojego 'królestwa'.
____________________________________________
Dziękuję za wszystkie komentarze. Są dla mnie bardzo ważne. Cieszę się, że były tak liczne.
Rozdział jest niesprawdzony, ponieważ nie mam nikogo, kto mógłby to zrobić. :/
Mam nadzieję, że się spodoba. :)
PS. Akcja jest jaka jest ;P Ale powinna się rozkręcić. Chociaż ..tutaj nie można za bardzo tego zrobić. Nie będzie tu wampirów, czarodziei itp. To będzie prawdziwe życie. Mam jednak nadzieję, że zostaniecie ze mną dłużej.
PS.2 Jeśli ktoś chce być powiadamiany o rozdziałach niech zostawi pocztę lub bloga. :)
Ciekawie sie zapowiaada ; D
OdpowiedzUsuńZgadzam się z poprzedniczką. Po przeczytaniu tego rozdziału będę wpadać częściej :3
OdpowiedzUsuń